Wywiad z Ojcem Józefem Witko, charyzmatykiem

Nazwisko Ojca jest kojarzone z działalnością charyzmatyczną, modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie. Czym jest uzdrowienie?
Najprościej mówiąc, uzdrowienie to otwarcie się na miłość Boga. To zgoda, aby wola Boża wypełniała się w moim życiu. Wiemy, że Bóg stworzył nas z miłości i do miłości. Jeżeli więc odchodzimy od Miłości, którą jest Bóg, czyli kiedy grzeszymy, to wówczas nasza dusza cierpi, choruje, a to nie pozostaje bez wpływu na nasze ciało. Gdy dusza cierpi, cierpi też i nasze ciało, czyli pojawiają się problemy z naszym zdrowiem.

Nieraz spotykamy się z wypowiedzią: zostaliśmy wewnętrznie pouczeni, aby modlić się tak a tak... Chodzi o natchnienia. Jak rozeznać, czy rzeczywiście pochodzą od Ducha Świętego?
Może oprę się na wypowiedzi o. Roberta DeGrandisa. Kiedy jest działanie Ducha Świętego, to wówrczas towarzyszy temu namaszczenie. Mamy dwojakiego rodzaju namaszczenie Duchem Świętym: pierwsze zewnętrzne poprzez namaszczenie olejem świętym, a drugie wewnętrzne. Wewnętrzne namaszczenie to nic innego, jak sposoby poruszania się Ducha Świętego w nas. Może się to dziać na cztery sposoby: po pierwsze mogę odczuwać Jego poruszenie fizycznie, np. serce będzie łopotać, pojawi się ciepło na twarzy, ręce będą gorące, poczuję powiew wiatru; po drugie może pojawić się w sposób emocjonalny, np. pojawi się w sercu radość, poruszone zostaną moje emocje, pojawi się zaskoczenie; po trzecie może przejawiać się w sposób psychologiczny, np. będę wiedział, będę przekonany, że to właśnie Duch Święty; po czwarte może być ono duchowe, np. napełni mnie wielka miłość Boża. Cała moja istota będzie odczuwać Jego obecność. Podczas modlitwy o uzdrowienie Pan daje słowa poznania, dzięki którym mogę ogłosić, że Pan uzdrawia. Na przykład podczas jednego z czuwań w Jarosławiu pojawiły się słowa: "Jest tutaj osoba chora na raka i Pan Jezus ją w tej chwili uzdrawia. Czuje ciepło, wręcz gorąco."
Nic nie wiedziałem, o tej osobie. Nie wiedziałem, że ona jest w tym czasie w kościele. Po prostu zaufałem Bogu i pozwoliłem, aby słowa same popłynęły z mych ust.
I rzeczywiście, na tej Mszy św., tuż przed ołtarzem, była osoba chora na raka. Jej stan był beznadziejny. Dotychczasowe leczenie okazało się bezskuteczne. Brała kilka razy chemię. Ale nie było żadnej poprawy, a nawet jej stan coraz bardziej się pogarszał. Przerzuty były już na całym ciele. Tą osobą była pani Janina z Góry Kalwarii, która została całkowicie uleczona z raka. Dowiedziałem się o tym po miesiącu, kiedy pani Janina znów przyjechała na Mszę św. Przyszła do zakrystii. Była bardzo szczęśliwa. 0 wszystkim mi opowiedziała. Później publicznie dawała o tym świadectwo. Pan dał jej nowe życie. Od tego momentu, co miesiąc jest na nocnym czuwaniu w Jarosławiu. Dzięki jej świadectwu wielu, którzy z nią przyjeżdżają na czuwanie, zostało uzdrowionych.
Innym razem w Brzezinach: Pan Jezus uzdrawia maleńkie dziecko, które leży w ciężkim stanie w szpitalu. Po dwóch miesiącach dowiedziałem się, ze na tej Mszy św. była babcia, która modliła się za swojego wmuka. Jej wnuk następnego dnia został wypisany ze szpitala.

Jaki jest w tym kontekście sposób rozpoznawania woli Bożej i odróżniania jej od mamień szatańskich?
Jezus mówi nam, abyśmy patrzyli na owoce posługi i życia (miłość, radość, cierpliwość, uprzejmość, dobroć). Wiemy, że wolą Bożą jest nasze zbawienie. "Zbawienie" to również uzdrowienie i uwolnienie. Zatem uzdrowienie powinno prowadzić nas do całkowitego nawrócenia.

Uwalnianie opętanych dokonuje się także podczas takich modlitw, niekoniecznie w modlitwie egzorcyzmów?
Na Mszach z modlitwą o uzdrowienie modlę się tylko o uwolnienie od wpływu złych duchów i zgubnych skutków okultyzmu lub nałogów. Wspomniana wyżej pani Janina została uwolniona od nadużywania alkoholu i palenia papierosów. Jest wiele świadectw osób uwalnianych, np. od nienawiści, smutku, lęku, braku przebaczenia, a także od złych duchów.

Jakiego typu zniewolenia są to najczęściej?
Przede wszystkim możemy spotkać osoby zniewolone np. przez alkohol, pornografię, komputer, telewizję, internet, ale są też zniewolenia przez nienawiść, brak miłości, brak przebaczenia, urazą, ląk. Główną ich przyczyną jest grzech. To on jest najbardziej niebezpieczny i to jego najbardziej powinniśmy obawiać sią w swoim życiu.

A rzucanie na kogoś przekleństw? Czy może być skuteczne, tzn. czy może szkodzić?
Okultyzm zatacza coraz większe kręgi i czyni ogromne spustoszenie w umysłach i sercach bardzo wielu osób. Sam okultyzm poprzez reklamę potwierdza istnienie czarów, guseł, wróżb i innych magicznych praktyk, za którymi ludzie, często bezwiednie, idą w poszukiwaniu zdrowia, odpowiedzi na nurtujące ich pytania czy też po to, aby zaszkodzić swoim wrogom.
Pewien młody człowiek, od urodzenia jeżdżący na wózku inwalidzkim, około 10 lat temu wraz z mamą wybrał się do Medjugorie. Miał nadzieję - jak każdy chory - że tam zostanie uzdrowiony. Podczas spowiedzi, do której przystąpił w tym niezwykłym miejscu, zwierzył się spowiednikowi, że nie potrafi się skupić, bo dręczą go natrętne myśli dotyczące matki. Spowiednik poradził mu, aby porozmawiał z mamą na swój temat, np. o tych dziewięciu miesiącach, kiedy był w jej łonie, lub o tym okresie, kiedy był dzieckiem. Podczas rozmowy matka przypomniała sobie pewne wydarzenie z czasu, gdy była w stanie błogosławionym. Otóż jakaś kobieta rzuciła na nią i na dziecko przekleństwo (matka nie pamiętała już, kim była ta kobieta i dlaczego to uczyniła). Kiedy ten młody człowiek dowiedział się o tym, powrócił do spowiednika i o wszystkim mu opowiedział. Wówczas spowiednik zachęcił go do modlitwy za matkę i za tę osobę oraz do przebaczenia. PRZEBACZ matce i tej kobiecie. Kiedy zaczął przebaczać, począł wracać do zdrowia. Proces uzdrowienia rozpoczął się od przebaczenia.
Z tego świadectwa jasno widać, że przyczyną kalectwa tego młodego człowieka było przekleństwo. Nie jest to odosobniony przypadek. Podobne świadectwo opowiadał o. James Manjackal. Przekleństwa się zdarzają i to bardzo często.

Przekleństwo może sięgać czasów naszych przodków? Wpływ pewnych uzależnień okultystycznych przez tzw. drzewo genealogiczne?
Tak. Coraz więcej na ten temat jest świadectw.

Niektórzy dziwią się, że to tak bez zawinienia...
Niekoniecznie. Jesteśmy przecież ze sobą połączeni jak połączone naczynia. Jeżeli nasi dziadkowie weszli w kontakt ze złymi duchami, to wówczas zle duchy roszczą sobie prawo do nas. Nam wtedy żyje się o wiele trudniej niż innym osobom, których dziadkowie trzymali się z dala od tajemnych praktyk.
Kiedyś usłyszałem świadectwo, które bardzo dobrze pokazuje ten mechanizm. Na przystanku autobusowym stała grupa młodych ludzi, prawdopodobnie satanistów. Z autobusu wysiadła młoda dziewczyna. Jeden z nich zaczął jej dokuczać tak mocno, że nawet jego kolegom to się nie podobało i stanęli w jej obronie, mówiąc: "Zostaw ją. Dlaczego jej się czepiasz?" Wówczas on odpowiedział: "Jej babcia uprawiała czary. Więc ona teraz należy do nas."

Co zatem znaczy uleczenie drzewa genealogicznego? Niektórzy to krytykują, jak należałoby to rozumieć?
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, iż wszelkie grzechy, zarówno grzech pierworodny, jak i grzechy osobiste odpuszczane są w sakramencie Chrztu św., jednakże pewne doczesne konsekwencje grzechów pozostają w ochrzczonym (KKK 1264). Pamiętajmy też, że grzech to nie tylko sprawa osobista, gdyż istnieje coś takiego, jak społeczna natura grzechu, o czym Katechizm tez nam przypomina (KKK 1 RRs 1868, 1869).
Zatem jeżeli wchodzimy w te same grzechy, co nasi dziadkowie lub rodzice, to w pewnym sensie te grzechy popełniane przez naszych przodków stają się również naszymi grzechami, czyli grzechami pokoleniowymi. Wówczas nam samym żyje się trudniej i trudniej jest z tych grzechów się wyrwać. Jeśli jednak nie wejdziemy w te same grzechy, jakie popełniali nasi przodkowie, to jesteśmy wolni od grzechów pokoleniowych. Trzeba pamiętać, że nikt z nas nie wpada automatycznie w grzechy pokoleniowe. Dzieje się to tylko wtedy, jeżeli sami je popełniamy.
To, co dziedziczymy, to nic innego, jak skłonność do buntu, do łamania serca Boga. Korzenie grzechu tkwią w niegodziwości, buncie serca. Grzech to zewnętrzny wyraz skłonności serca. Biblijne znaczenie słowa "niegodziwość" zawiera w sobie "bezprawie", "złość", "deprawację", "występek" i "perwersję". A więc jeżeli rozpoznajemy w nas skłonność do nieposłuszeństwa podobnego jak u naszych rodziców, skłonność do buntu, to możemy stwierdzić, że weszliśmy w nurt tej samej rzeki, rzeki grzechów, pewnych grzechów naszych przodków.

W wielu rodzinach pokutują nie tylko nałogi, ale też trudno usuwalne formy złości i nienawiści. Wspomniał Ojciec o braku przebaczenia - to zdaje się być kluczowym zagadnieniem...
Tak. Bez przebaczenia nie ma uzdrowienia. Przebaczenie otwiera nas na uzdrowienie. Jeżeli nie damy się złapać na urazę, jeżeli po zadanej ranie z serca przebaczymy, to wówczas będziemy zdrowsi i bardziej wolni. Zdarza się, że w rodzinie duch nieprzebaczenia jest od paru pokoleń. Dlatego, jeżeli ktoś z rodziny nie wejdzie na drogę przebaczenia, jeżeli z głębi serca nie przebaczy i nie przeprosi Doga za grzech nienawiści, to duch nienawiści i nieprzebaczenia będzie wciąż miał wpływ na kolejne pokolenia.

Autor: Artur Winiarczyk
Żródło: Miesięcznik Egzorcysta