Myślący nie śmieją się z szatana

Wywiad z ojcem Franciszkiem Chrószczem, egzorcystą w Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej Królowej Podlasia - Matki Jedności w Kodniu.

Jesteśmy w Kodniu. Jakie były początki tego sanktuarium?
Miejsce na sanktuarium wybiera zawsze Bóg. I zaczęło się od tego, że Mikołaj Pius Sapieha, czwarty dziedzic Kodnia, ufundował kościół św. Anny. Budowę rozpoczęto w 1629 r., ale szybko ją wstrzymano z powodu ciężkiej choroby księcia Mikołaja. Ponieważ lekarze nie potrafili mu pomóc, bo nie znali ani choroby, ani lekarstwa na nią, żona Anna powiedziała: "Jedź do Rzymu. Tam pełno jest relikwii świętych. Może cię Pan Bóg uzdrowi". I Sapieha został zawieziony do Wiecznego Miasta.

Fotografia 1. Ojciec Franciszek Chrószcz.

Gdy papież Urban VIII dowiedział się, że do Rzymu przyjeżdża taki dostojnik, zaprosił go na audiencję i Mszę Świętą do swojej kaplicy na Watykanie. Tam w czasie Eucharystii Sapieha został cudownie uzdrowiony. Zaraz poszedł do papieża. Pomyślał, ze skoro uzdrowiła go Matka Boża obecna w tamtejszym obrazie Madonny Gregoriańskiej, to może będzie uzdrawiała jego poddanych. Papież nie zgodził się oddać Sapiesze obrazu. Ten chciał go kupić, powiedział, że odda wszystkie pieniądze, jednak papież zdania nie zmienił. Wtedy książę porozmawiał z zakrystianem. Obiecał mu 300 dukatów w złocie, jeśli wykradnie obraz. Tej samej nocy zakrystian wszedł do kaplicy, wyciął obraz z ram, zwinął w rulon i wyniósł za mury Watykanu.
Sapieha już czekał z żołnierzami w umówionym miejscu. Wziął obraz i pospiesznie wyjechał z Rzymu do Polski. Książę trochę się obawiał, ze Matka Boża pogniewa się na niego, bo to świętokradztwo. Ale podczas pierwszego odsłonięcia obrazu w kościele miały miejsce 3 cuda. Wtedy Sapieha odetchnął i stwierdził, że Maryja się nie obraziła.

Sapieha był ekskomunikowany?
Tak, w karze ekskomuniki żył przez 3 lata. Została ona zdjęta po tym, kiedy na sejmie Sapieha przeciwstawił się planom króla Władysława IV Wazy poślubienia protestantki, księżniczki Elżbiety. 0 interwencji księcia Mikołaja dowiedział się papież, który w dowód wdzięczności cofnął karę i podarował Sapiehom w Kodniu skradziony obraz. Urban VIII wyraził pragnienie, że przed śmiercią chce widzieć u siebie Mikołaja Piusa. Ten wybrał się pospiesznie w kolejną pielgrzymkę do Rzymu, gdzie został serdecznie przyjęty przez Ojca Świętego, nadto - w dowód przyjaźni - papież darował księciu relikwie ponad 100 świętych które Mikołaj przywiózł do Kodnia i umieści w nowo wybudowanym kościele św. Anny.

A w jakich okolicznościach został Ojciec egzorcystą?
Związane jest to z moim pobytem w Afryce, gdzie byłem przez 24 lata. Potem przez 17 lat przebywałem w Poznaniu. Tam zajmowałem się misjonarzami. Następnie przybyłem do Kodnia. To był 2011 r. Kiedy tu przyjechałem, na stole leżał już list od biskupa z nominacja na egzorcystę diecezji siedleckiej na okres 3 lat. Wziąłem ten list, pojechałem do biskupa i mówię, że nikt nie konsultował ze mną tej decyzji. A biskup mówi, że na misjach miałem do czynienia z czarownikami, a więc nie powinno być problemu.

Ile osób zgłosiło się do Ojca po pomoc?
Przez ten czas przyjąłem ponad 450 osob. Zapisuję to sobie. Do sanktuarium przyby wa wielu ludzi, którzy potrzebują pomocy, z którymi trzeba porozmawiać, pocieszyć ich, pomodlić sie za nich, coś im poradzić.

Ile spośród tych osób miało problemy związane z dręczeniami?
Odpada może połowa. Są to ludzie, którzy mają jakieś problemy psychicznie. W tym momencie moja rola polega na tym, żeby im powiedzieć, aby nadal brali leki, chodzili do lekarza psychiatry, nie tracili odwagi, tylko cierpliwie oczekiwali na poprawę swojego stanu. Jest też duża grupa ludzi, którzy zachorowali na depresję. Bardzo często osoby te maja myśli samobójcze. Im też zalecam, aby nie rezygnowali z pomocy psychiatrycznej czy psychologicznej. Są też tacy, którzy przychodzą z rożny mi trudnościami życiowymi, np. problemami z dorastającymi dziećmi, w rodzinie jest jakaś nienawiść.
Przybywają też uzależnieni od narkotyków, hazardu, pornografii. Z nimi też irzeba rozmawiać, ułatwić im powrót do normalności, wskazać drogę wyjścia z nałogu. Kiedyś alkoholizm, narkotyki, hazard czy pornografię uznawano za nałogi. Ale dziś mówi się w takich przypadkach o zniewoleniach. Możemy być pewni, że stoi za nimi zły duch. Są to grzechy, które odsuwają człowieka od Boga.

Ile było opętań?
Ku mojemu zaskoczeniu takich przypadków było niewiele, może 8-9. Możliwe, że w dużych miastach jest więcej.

Co na to wpływa?
Środowisko. W miastach akademickich jest wielu studentów, są tez sekty. Niektórzy egzorcyści wskazują, ze faktycznie mają więcej trudniejszych przypadków.

Spotkał się Ojciec z satanizmem?
Miałem tu kilku satanistów. Znałem dziewczynę, która podpisała cyrograf, bo chciała zostać miss powiatu. Jeden chłopak oddał się szatanowi, ponieważ chciał zdobyć miłość dziewczyny.
Wszyscy ci, nad którymi odprawiałem egzorcyzmy, byli kiedyś w sekcie satanistycznej. W sumie nie miałem innych przypadków. Tym osobom ciążyło już takie życie, chcieli z niego wyjść, tym bardziej że dochodziło do świętokradztwa, wynoszenia konsekrowanych Hostii z kościoła.

Ojciec Gabriele Amorth robił egzorcyzmy na próbę. Czy Ojciec też ma taką praktykę?
Faktycznie, o. Amorth robił próbny egzorcyzm, żeby zobaczyć, czy ma do czynienia ze złym duchem. Ale egzorcyści, by odprawić egzorcyzm, muszą mieć pewność moralną, że mają do czynienia z człowiekiem opętanym.

W jaki sposób rozróżnia Ojciec opętanie od choroby psychicznej?
Często wystarczy zapytać: Czy był pan u lekarza?
Czy leczy się pan? Jeśli słyszę odpowiedź twierdzącą, jest to pewien znak.

Czy są osoby, które ukrywają chorobę psychiczną?
Zdarzają się. Ale gdy już tu przyjdą, to nie chcą kłamać. Mówią wprost, ze chodzą do lekarza, biorą leki. Człowiek od razu widzi pewne dewiacje, zaburzenia. Na pewno są przypadki, które łatwo zdiagnozować jako chorobę psychiczną.

Ale jeśli zaistnieje jakaś trudniejsza sprawa, to jak Ojciec rozpoznaje, że jest tu potrzebny egzorcyzm?
Nie robię egzorcyzmu na siłę. Sa jednak znaki, które wskazują na opętanie, np. mówienie językiem, którego nie ma się prawa znać, sakrofobia, czyli ktoś jest "uczulony" na wszystko, co święte. Taka osoba nie może wejsc do kościoła, bo się dusi, nie może podejść do Komunii Świętej, ucieka bez racjonalnych przyczyn.

Dlaczego nie można odprawić egzorcyzmu wbrew czyjejś woli?
Przypomina mi się telefon wnuków "zatroskanych" o babcie. Ile mamy wsypać babci soli poświęconej do zupy? - pytają. Coś takiego nigdy nie zadziała w sposób sakramentalny. Znak musi być wykonywany ze świadomoscia. Taki człowiek może pić tylko wodę święcona, ale ona będzie nieskuteczna. To musi być połączone z modlitwą. Niekiedy modlitwa może być odmówiona przez kogoś innego, bo ta osoba nie jest w stanie się modlić. Pamiętam młodą kobietę, która od 15 czy 16 lat była w sekcie. U końcu źle się z tym czuła. Chciała się uwolnić. Sama do mnie przyszła. Wtedy podjąłem działania, licząc oczy wiście na pomoc Matki Bożej.

A w którym momencie człowiek, który po uszy tkwi w grzechu, zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie tędy droga!
Trzeba do tego łaski Bożej. Pomocą może też być modlitwa rodziców. Tu w sanktuarium mamy karteczki z modlitwami. Czytamy je w czasie modlitwy wiernych na każdej Mszy Świętej, na nabożeństwach. Tych ludzi, za który ch się modlimy, nie ma na Mszach, ale my przypominamy o nich Bogu i Matce Najświętszej. Wierzymy, ze łaska Boża ich dotknie i będzie działała.

Czy zdarzały się Ojcu spektakularne manifestacje?
Była taka sytuacja, ale to był niemy zły duch. On nic nie powiedział. Bo niektóre demony krzyczą. Ale za to atakował, kopał, gryzł.

Jakie jest największe zagrożenie duchowe w naszych czasach?
Osłabienie wiary, które dokonuje się z różnych powodów. Wpływ na to ma z pewnością nowoczesność, dziś ludzie są zbyt pewni siebie, nie potrzebują już Boga. Myślę, że nasi przodkowie pokładali więcej ufności w Bogu. Dzisiejszy człowiek gdzieś tę ufność zapodział. Zagrożeniem są też religie Wschodu czy reiki. Ponadto zagubiła się tradycja chodzenia do kościoła. Owszem, żyję w takim środowisku, w którym są procesje, chodzi się do krzyży, jest modlitwa o urodzaje, bo ludzie wierzą, ze urodzaj pochodzi od Boga. Gdzie indziej w to nie wierzą i znajdują sobie wróżbitów, astrologów. Gdy czegoś potrzebują, tam się zwracają. Na naszej planecie żyje ponad 7 miliardów ludzi. To ogromna masa. Panuje błędne przekonanie, ze Bóg nie widzi tego, co robię ani nie dostrzega tego, czego potrzebuję. Zapominamy o tym, że Bóg wypisał na swojej dłoni imię każdego z nas. Czasem przypominam o tym ludziom. Boga obchodzi to, żeby tobie się poukładało.

Czy w świetle egzorcyzmów łatwiej rozumieć, czym jest świętość?
Egzorcyzmy wyrzucają zło. Tam, gdzie zła nie ma, nie można powiedzieć, ze to jest już święty człowiek. Sam egzorcyzm, czyli wyrzucenie złego ducha, to troszkę za mało. Świętość to pozytywne dążenie do dobra, miłosierdzie, jakaś pomoc drugiemu. Świętość to nasz ideał końcowy. To przeżywanie każdego dnia świadomie, że będę czynił dobrze i nie będę czynił zła. To jest stopień do świętości. On może być różny dla różnych stanów, zawodów. Potrzebne tez sa egzorcyzmy proste, bo zawsze jesteśmy poddani jakiejś działalności złego.

W przypadku opętania jaka jest rola wolnej woli człowieka?
Nasze ciało i dusza są własnością Boga i żaden duch nie może zawładnąć nami wbrew naszej woli, która jest nie do pokonania przez złego ducha. Żaden duch mną nie zawładnie, jeżeli ja mu się nie oddam, nie zaproszę go, nie będę żył świadomie w jakimś grzechu. Owszem, on może mnie straszyć, kusić, ale muszę przyzwolić na jego działanie.

Czy Ojciec odczuwa pomoc Maryi w egzorcyzmach?
Radzono mi, żebym znalazł sobie ludzi, którzy będą się modlić w intencji przychodzących do mnie osób. Tutaj niedaleko są siostry karmelitanki. One modlą się za ludzi, którzy potrzebują mojej pomocy, poszczą i modlą się też za mnie.
A wracając do Maryi, Jej - jak każdej matce - zależy na tym, żeby Jej syna kochano i szanowano. Jeżeli Ona widzi, ze Jezus w jakiś sposób cierpi, ze jest znieważany, to myślę, ze Ona - szczególnie, kiedy wybiera sobie sanktuaria - tu napewno udziela ogromnej pomocy. Czy ja ją odczuwam? Widzę to po ludziach i po wotach. Dla mnie jest to oznaka wdzięczności za rozwiązany problem.

Jak wygląda w Afryce problem magii?
Magia i okultyzm to w Afryce problemy na porządku dziennym. Twierdzi się, ze nic złego sie me dzieje, co nie byłoby spowodowane przez czarownika. Gdy ktoś złamał nogę, zachorował czy umarł, zawsze odpowiedzialny za to był ktoś, kto zajmuje się magią. Na Madagaskarze zmarłych grzebie się bez trumien. Pogrzeb ma miejsce na drugi dzień po śmierci. Przed wyniesieniem noszy ze zmarłym cała rodzina przykuca. Wtedy 2 mężczyzn przechodzi z ty mi noszami nad ich głowami. Wierzy się, ze gdyby ktoś miał cos w spólnego ze śmiercią domownika, w tym momencie spotka go jakieś nieszczęście. To jest związane z kultem przodków. Podobnie jest tutaj, na Podlasiu. Szeptuchy dobrze się mają. Są sprytne. Można u nich zobaczyć obraz Matki Bożej czy Serca Pana Jezusa. Tam są karty, kości, ale świece tez się palą.
W Okczynie koło Terespola mieszkał pewien prawosławny mężczyzna, do którego ustawiały się kolejki. Leczył wszystkich, ale trzeba było wcześnie rano do niego jechać, bo w południe był już słaby (podobno nadużywał alkoholu). Pisał karteczki, które ludzie wynosili na rozdroża.
Na Madagaskarze spotkałem np. wywoływaczy duchów przodków, którzy robią to z dziada pradziada. Pamiętam, że w pewnej wiosce 2 z nich się nawróciło. Przygotowali się do chrztu, przyjęli Komunię Święta. Kiedyś zaprosiłem ich na rozmowę i zapytałem: "Słuchajcie, czy wy naprawdę mieliście taką moc?" Odpowiedzieli, że nie, ale to narkotyki i wierzenia ludzi im pomagają.
Tam na Madagaskarze mieliśmy problemy z dziewczynami, które w tych obrzędach były medium. Ludzie pytali o różne rzeczy, a one rzekomo pytały przodków o odpowiedź. Najpierw wywołują ich, a później jedna z kobiet odpowiada jakimś bełkotem. Główny szef tłumaczy, co ona mówi. Palą się kadzidła-narkotyki. Ludzie słyszą wtedy i widzą, co chcą. Inna rzecz to ta, że wioski są małe i czarownicy wiedzą wszystko, co się we wsi mówi i dzieje. Ci mężczyźni, o których wspomniałem, powiedzieli: Poszliśmy do chrześcijan, bo nie chcemy ciągle kłamać. Teraz są juz inne czasy.
Na Madagaskarze zaczynało nas 5 misjonarzy oblatów z Polski, zakładaliśmy wspólnoty katolickie. Chodziliśmy pieszo. Przygotowanie do chrztu trwało bardzo długo. Najpierw kandydat do sakramentu chrztu dostawał cudowny medalik z Matką Boską. Zdarzało sie, ze gdy jakiejś osobie zakładałem medalik na szyję albo robiłem znak krzyża na czole, niektóre z nich padały. Były to kobiety, które były kiedyś medium. Z początku nie wiedzielismy, co się dzieje. Potem mi powiedziano. że chodziło o wywoły wanie duchów przodków. Po jakimś czasie rozniosła się wieść, ze jak ktoś przejdzie na chrześcijaństwo, to padnie trupem. I młodych kobiet było takie napięcie nerwowe, ze gdy zbliżaliśmy sie z medalikiem, to one myślały, ze teraz umrą i padały. U takich wioskach czasem katechista dawał im 20 minut przed ceremonia tabletkę uspokajającą i nie było przypadku, by któraś straciła przytomność. Absolutnie nie zwątpiłem w demona, ale jeżeli daje się on pokonać tabletce Relanium, to ten diabeł nie jest za wielki.
Drugi etap przygotowania do chrztu stanowiła ceremonia wyrzeczenie się złego ducha. To jest prosty egzorcyzm, który jest obecny w liturgii chrzcielnej. Katechumen otrzymuje też Pismo Święte, żeby je czytał i nim żył. Dopiero trzeci etap to wiara. Pytania przed sakramentem chrztu zaczynają się od tego: czy wierzysz? W miejscowych zwyczajach sporo jest kwestii niezgodnych z katolicyzmem, np. w Kamerunie problemem było wielożenstwo. Tam płaci się za kobietę. Walutą jest wół, pieniądze, niekiedy bawełna. Kobieta staje się własnością tej rodziny, która ją kupiła. Kiedy umiera jej mąż, ona nie może wrócić do swoich, bo rodzina męża za nią zapłaciła. Jest ruchomością. Jednego razu zdarzyło się, że katechista dostał w spadku po bracie 2 jego żony. Wybudował poza swoim ogrodzeniem 2 chatki, w których zamieszkały te kobiety z dziećmi. Chrześcijanie z wioski pilnowali, żeby nocą do nich nie chodził, ale i tak przyszli do mnie poskarżyć, że on je traktuje jako żony, bo każe im pracować na swoim polu, zakazuje lub nakazuje iśc na targ. Jest zatem żonaty z 3 kobietami.
W 2 tygodnie po ogłoszeniu po Mszy Świętej katechista sprzedał dodatkowe zony. Znalazły sobie mężów chrześcijańskich i wzięły ślub.

Czy diabeł odczuwa lęk?
Na pewno boi się Boga. On z pewnością wspomina to wszystko, co kiedyś było jego udziałem. Rozpamiętuje, zazdrości i nienawidzi Boga oraz wszystkich świętych. Na pewno to go bardzo boli i gdzie może, tam szkodzi.
Święty Antoni Pustelnik powiedział: "Szatan lęka się czuwań, modlitw, postów, dobrowolnego ubóstwa, miłosierdzia, pokory. Najbardziej jednak gorącej miłości do Chrystusa".

W jaki sposób miłość do Chrystusa uwalnia nas od wpływu demona?
Tam, gdzie jest Chrystus, tam nie ma miejsca dla demona. On się wciska tam, gdzie człowiek odchodzi od Chrystusa, gdzie tworzy się pustka. Na rekolekcjach często powtarzałem pewne przysłowie malgaskie: "pełne naczynie nie wzburza się (nie chlupocze)". Gdy butelka jest pełna, wszystko jest w porządku. Zawsze można napełnić nasze serce dobrem, żeby nie było w nim miejsca wolnego, pustego, na złe myśli, nienawiść. Trzeba je zapełnić dobrymi uczynkami, cnotami, modlitwą, dobrymi myślami. Inaczej zło z powrotem wejdzie do serca. Trzeba też pamiętać, ze Pan Bóg zawsze nas kocha na 100%. Nam się wydaje, że jeśli my robimy coś niedobrego, to Pan Bóg nas mniej kocha. To nieprawda. On zawsze nas kocha na 100% i czeka, aż się znowu do Niego zwrócimy. To my się odwracamy od Niego, a mimo to On nas kocha.

Papież Franciszek powiedział na kazaniu w domu św. Marty, że wielu uważa, że diabeł jest mitem. W jaki sposób mówić współczesnemu człowiekowi, że diabeł istnieje?
Musielibyśmy mieć oczy zamknięte, żeby nie widzieć zła. Ludzie mają jednak problem ze złym duchem osobowym. Szatan jest wyśmiewany i traktowany jak jakiś potworek. Nie bierze się go na poważnie. Chrześcijanie, którzy naprawdę wierzą, muszą przyjąć prawdę o istnieniu zła osobowego - złego ducha. To wynika z naszych podstawowych prawd wiary. Kiedyś ludzie bali się złego ducha. Mniej więcej od 200 lat zaczęli się z niego śmiać. Myślący ludzie przyjmują, ze istnieje osobowa postać zła.

Autor: dr. Paweł Sokołowski
Żródło: Miesięcznik Egzorcysta