O fałszywej przepowiedni, która stała się klątwą

Mąż siostry tego kapłana jest alkoholikiem. Choroba alkoholowa zdegenerow'ała go na tyle, że został wyrzucony z pracy w szpitalu, gdzie był lekarzem. Żona nigdy nie tolerowała nałogu męża, w przeciwieństwie do jego matki, u której mógł pić do woli. Ona sama nawet kupowała mu alkohol. Nic dziwnego, że zniewolony mężczyzna opuścił żonę, pozostawiając ją z nastoletnim synem, i przeniósł się do "kochającej" mamusi.

Wróżba
Starsza kobieta i jej sąsiadka regularnie chodziły do wróżki, która stawiała im tarota. Pewnego dnia wróżka patrząc na karty, wypowiedziała następujące słowa do matki alkoholika: "Trupa widzę w twoim domu. Trupa widzę w twoim domu dziś wieczorem". Kobieta, której wiecznie pijany syn zapewne nie raz zalazł jej za skórę - odczytała te słowa jednoznacznie: nareszcie pozbędzie się darmozjada. Ucieszyła się z przepowiedni. Słowa wróżby ani na moment jej nie przeraziły. Nie pobiegła do cerkwi, by tam szukać ratunku. Nie upadła przed Bogiem na twarz i nie wyznała swoich grzechów. Przeciwnie! Czuła się pewnie i bezpiecznie. Słowa wróżby miały dla niej większe znaczenie niż Słowo Boże. Wyrocznia obiecywała jej wolność i szczęście - wszak nie będzie się już dłużej męczyć z synem alkoholikiem. Kobieta wróciła do domu, pokręciła się po nim przez jakiś czas, po czym zupełnie niespodziewanie wyzionęła ducha, chociaż cieszyła się niezłym zdrowiem. 0 "przepowiedni" wróżki rodzina dowiedziała się od sąsiadki.

Krzyż
Gdy niebawem synowa udała się do mieszkania nieboszczki, aby odnaleźć dokumenty potrzebne do pogrzebu i być może pieniądze odłożone na pochówek, natknęła się na tekturowe pudełko. W środku znalazła swoje zdjęcie i zdjęcie swojego przyrodniego brata - obydwa były podarte na małe kawałki, w które powbijane były szpilki. Zamarła. W panice zabrała je ze sobą, po czym zakopała. Na marginesie dodam, ze teściowa w żaden sposób nie zatroszczyła się za życia o środki na swój pogrzeb.
Wspomniana sąsiadka, która regularnie chadzała do wróżki z nieboszczką, dopowiedziała brakujące elementy całej tej zagmatwanej historii. Któregoś dnia kobieta przyniosła czarownicy dwa zdjęcia wykradzione z mieszkania syna i jego żony pod ich nieobecność. Na fotografii przyrodni brat, kapłan, ubrany był "po cywilnemu". Ani teściowa, ani wróżka nie miały pojęcia o tym, kim on jest. Gdy czarownica zaczęła odprawiać nad tymi zdjęciami swoje diabelskie rytuały i jej wzrok zatrzymał się na oczach mężczyzny, nagle wykrzyknęła: "Krzyż! Krzyż widzę! Zabierzcie to ode mnie!" Ten krzyż, który zobaczyła, najwyraźniej ją oślepiał.
Ksiądz, o którym mowa, nawet na chwilę nie rozstaje się z krzyżem i jest jego wielkim czcicielem. Jak się okazało, czarownica wbiła szpilkę w zdjęcie w okolice serca.

Owoce klątwy
Gdy koleżanka zmarłej próbowała dostać się do cerkwi, aby załatwić formalności pogrzebowe, jakaś siła powstrzymywała ją i nie była ona w stanie przekroczyć progu świątyni. Mnisi prawosławni po długiej konsultacji nie wyrazili zgody na pogrzeb kobiety, którą zabiła własna klątwa. Jej grobu nie poświęcił żaden ksiądz. Na pogrzebie oprócz syna, synowej i sąsiadki znalazł się jeszcze o dwadzieścia lat młodszy kochanek zmarłej, którego utrzymywała do końca swego życia.
Czy proroctwo pochodzące od złego ducha musiało się spełnić? Oczywiście, że nie. Wystarczyłoby, aby nieszczęsna kobieta, żałując za grzechy, wyrzekła się przed kapłanem swoich związków z magią i definitywnie z nią zerwała. Tymczasem ona nawet nie ubolewała nad tym, że coś złego może się stać jej synowi lub jej samej i, co gorsza, wierzyła wróżbie, a nie Bogu. Życząc wszystkiego najgorszego swojemu synowi, sprowadziła na siebie samą owoce klątwy, którą nosiła w swoim sercu.

Ojciec Pio
Historia ta podobna jest do pewnego wydarzenia z życia św. Ojca Pio. Pewnego dnia San Giovanni Rotondo odwiedził mężczyzna, który szyderczo bluźnił z dzieł świętego kapłana i przeklinał jego osobę. Człowiek ten taksówką udał się do karczmy, gdzie przy trunku bredził, iż niebawem wszyscy celebrować będą pogrzeb zakonnika. Kierowca taksówki, który był świadkiem tego wydarzenia, zdziwił się, że ów zdrowy, młody człowiek, wyszedłszy z karczmy, że ów zdrowy, mlody człowiek, wyszedłszy z karczmy, padł trupem na ziemię. O całej sprawie doniesiono Ojcu Pio. On zaś wcale się nie zdziwił, widział bowiem, o co i o kogo chodzi. Wyznał, iż w chwili gdy młody mężczyzna rzucał na niego klątwy, on zanurzony był w modlitwie i że to przekleństwo spadło na tego, który je wypowiadał. Ojciec Pio wiedział, że za kilka dni odbędzie się pogrzeb człowieka, który swojemu bliźniemu życzył śmierci.

Opisana historia pokazuje dwie rzeczy. Po pierwsze, jeśli życzysz komuś zła, przyjdzie ono przede wszystkim do ciebie. Po drugie, jeśli ktoś rzuca na ciebie przekleństwa, nie musisz się obawiać - żyj w stanie łaski uświęcającej, módł się, przystępuj do sakramentów, czytaj Pismo Święte, a będziesz chroniony mocą, która płynie z Krzyża.

"Chciałbym oświadczyć, iż wszystko, miało miejsce i jest prawdą. Minęły juz dwa lata od śmierci teściowej mojej siostry. Siostra postanowiła, że jako chrześcijanka powinna wybaczyć teściowej wszystko zło. Kupiła wiązankę i wybrała się na cmentarz. Poszła sama, bo mąż nawet nie pamiętał, że jest rocznica śmierci matki, leżał w domu nieprzytomnie pijany. Póki żyła teściowa, moja siostra wielokrotnie namawiała ją, by zamiast do wróżek, chodziła do cerkwi, do spowiedzi, by piła wodę święconą, by zaczęła nowe życie, dzięki czemu pokój znów zagościłby w ich domu, Ale niestety... Magia doprowadziła do wielkiego nieszczęścia".
Ojciec Michał
kapłan prawosławny

Żródło: Miesięcznik Egzorcysta